Eko-Driving

Opra. e-sieci. | 18/09/2008 15:06

Ekologicznie znaczy też bezpiecznie – przekonuje Bartosz Sapota, szef Akademii Techniki Jazdy SDrive. I to jest powód, dla którego eko-drivingu nauczają szkoły bezpiecznej jazdy, bowiem styl prowadzenia samochodu skoncentrowany na bezpieczeństwie wszystkich uczestników ruchu drogowego, daje również efekty ekonomiczne. Np. umiejętność przewidywania – kierowca skupiony jest na rozpoznawaniu, co dzieje się przed nim (i za nim) na drodze, jest w stanie odpowiednio wcześniej zwolnić, gdy sytuacja tego wymaga. Będzie bezpieczniej dla pasażerów (mniejsza prędkość w razie wypadku), bardziej komfortowo (łagodne zwalnianie = mniejsze przeciążenia) i bardziej ekonomicznie (mniejsze zużycie hamulców). Co równie ważne, bardziej ekologicznie, bo pył z okładzin hamulcowych nie zanieczyści środowiska (rocznie setki tys. ton) i spali się mniej paliwa.


REKLAMA




Od dobrych 15 lat auta konstruuje się tak, by po zdjęciu nogi z gazu paliwo przestawało docierać do cylindrów, jeśli obroty nie spadły do poziomu biegu jałowego. Stąd właśnie ów „czysty zysk” z postępowania jak w podanym wyżej przykładzie – przewidzenia konieczności zmniejszenia prędkości i łagodnego wyhamowania silnikiem. Jeśli kierowca będzie hamował biegami, redukując je kolejno zanim obroty spadną poniżej ok. 1500 obr./min, silnik nie spali w tym czasie ani kropli! – radzi Bartosz Sapota. Jeśli zwalnianie zacznie się odpowiednio wcześnie, będzie można zrezygnować z użycia hamulców, a więc zostanie oszczędzone i środowisko, i portfel właściciela. Nowoczesne samochody w porównaniu do tych sprzed lat – są odporne na obciążanie na niskich obrotach. Co nie oznacza, że ekonomiczne i ekologiczne prowadzenie samochodu to powolna jazda; przyspieszać również trzeba z głową. Współczesny silnik bez problemu znosi duże obciążenia przy niskich obrotach, a niskie obroty oznaczają wprost niskie zużycie paliwa. Rozpędzając auto trzeba używać prędkości obrotowych silnika nie wyższych niż 2000 – 2500 obr./min. Bardzo ważne, by gaz był wciśnięty do ¾ skoku; w ten właśnie sposób połączymy ekonomikę z dynamiczną jazdą – przypomina szef SDrive. W polskich miastach, gdzie jeździ się zbyt szybko, lecz za to ślamazarnie przyspiesza, jazda zgodnie z regułami eko-drivingu oznacza nie tylko mniejsze zanieczyszczenie środowiska, ale także zwiększenie przepustowości skrzyżowań (mniej korków) i podwyższenie bezpieczeństwa (mniej wypadków). To ostatnie choćby dlatego, że myślący ekologicznie kierowca nie rozpędzi się w mieście do 80 km/h, wiedząc że za chwilę i tak będzie gwałtownie hamował. Osobną kwestią jest używanie klimatyzacji. W warunkach miejskich komfort jazdy chłodnym samochodem „kosztuje” nas szczególnie duży wzrost zużycia paliwa. W ekstremalnych przypadkach, np. podczas upałów, w pierwszych minutach, gdy zaczynamy chłodzić mocno nagrzane słońcem wnętrze do upragnionych 20 stopni C, wzrost zużycia może sięgać nawet 4 l/100 km! Potem to niekorzystne zjawisko zmniejsza się, ale i tak powoduje, że w miejskich korkach spalamy ok. 1,5 litra na „setkę” więcej. Lepiej jest poza miastem, gdy na długiej trasie schłodzone auto pali „tylko” 0,5 – 0,7 l/100 km więcej.