Opra. e-sieci. na podst. G DATA Software | 29/09/2008 14:02
Od kilku tygodni cyberprzestępcy prowadzą kampanię o światowym zasięgu, której celem jest wyłudzenie pieniędzy od użytkowników Internetu oraz włączenie ich komputerów do bonetu. Przestępcy wykorzystują do tego fałszywe oprogramowanie antyszpiegowskie. Laboratoria G DATA Security Labs monitorują to zjawisko i ostrzegają użytkowników przed instalowaniem takich programów w swoich komputerach.
REKLAMA
Laboratoria G DATA Security Labs odnotowały prawdziwą eksplozję spamu, oferującego darmowe programy antyszpiegowskie. Wielu użytkowników korzysta z „okazji”, instalując oprogramowanie w systemie. Atak zawsze przebiega według następującego schematu: za każdym razem, gdy internauta odwiedza stronę kontrolowaną przez przestępcę, widzi komunikat z zainstalowanego uprzednio programu o tym, że jego system jest zainfekowany. W rzeczywistości komputer jest zainfekowany od momentu zainstalowania w komputerze fałszywego oprogramowania antyszpiegowskigo. Następnie oprogramowanie przeprowadza „kompletne skanowanie systemu” , co zwykle kończy się wykryciem licznych „infekcji”. Program znajduje szkodliwe programy, ponieważ… sam wcześniej tworzy na dysku pliki, które oznacza jako wirusy. Dzięki temu fałszywy program ochronny znajduje zagrożenia nawet w czystych systemach. Po wykryciu zagrożenia program proponuje rejestrację lub zakup pełnej wersji, która umożliwia usunięcie „zagrożeń”. Zakupu można dokonać na profesjonalnie przygotowanej stronie internetowej. W rzeczywistości „kupując” program, użytkownik przekazuje przestępcom szczegóły swojej karty kredytowej.
Dotychczas zidentyfikowano ponad 1000 różnych odmian konia trojańskiego Trojan-Downloader.FraudLoad, który instalowany jest w systemie wraz z fałszywym programem zabezpieczającym. Jego działanie polega na ściąganiu do systemu innych wirusów oraz włączeniu komputera do sieci bonetu, umożliwiającej przestępcom wysyłanie z komputera użytkownika spamu oraz przeprowadzanie ataków na inne systemy. Przestępcy rejestrują wiele domen internetowych pod profesjonalnie brzmiącymi nazwami, na których sprzedawane są ich „programy antywirusowe”. Używają przy tym różnych – podobnych – pisowni, dzięki czemu w przypadku zamknięcia strony przez władze po prostu zastępują domenę inną, podobnie brzmiącą – w ten sposób gra toczy się w zasadzie bez końca. Proceder ten może wskazywać także na to, iż w proceder mogą być zamieszane firmy dostarczające Internet oraz rejestrujące domeny. "Cyberprzestępcy inwestują dużo czasu i energii w najbardziej obiecujące przedsięwzięcia. Obserwowana obecnie kampania jest nastawiona na osiągnięcie maksymalnego zysku – pomysły, które nie przynoszą efektu są natychmiast porzucane. Gwałtowny jej rozwój wskazuje na to, że idea fałszywych programów ochronnych dobrze sprawdza się w praktyce – ofiarami są najczęściej użytkownicy, którzy z jednej strony mają świadomość zagrożeń, jakie czyhają w Internecie, a z drugiej – chcą zaoszczędzić na profesjonalnych rozwiązaniach. Żerując na tej dość powszechnej motywacji cyberprzestępcy skutecznie atakują niezabezpieczonych użytkowników."